Tym razem wszystko zaczęło się od... beczki.
Miała być oczywiście drewniana, dębowa, bezsprzecznie bardzo realistyczna (kolorze i fakturze), no i - naturalnie - otwierana, tak, żeby można było coś w niej zmieścić. Tak właściwie to miała być kopią prawdziwej, pełnowymiarowej beczki. Po prostu.
Banalne?
Niezupełnie, ale przecież sama stanowczo powtarzam: "nie ma nic, czego nie da się zminiaturyzować!".
No i proszę, powstała beczka :)
A oprócz niej całe mnóstwo nowych, miniaturowych akcesoriów - worki na ziemniaki, dwa rodzaje skrzynek, grzyby, przetwory...
A nawet świeżo zaprojektowany przeze mnie napis "Welcome", gotowy do zawieszenia :)
A teraz czas na kolejne miniaturowe wyzwania :)
Warsztat czeka, a pracy jest jeszcze sporo :)