To jedna z kilku moich ulubionych bajek z dzieciństwa. Dlaczego? Teraz, jako osoba dorosła mogłabym powiedzieć, że dlatego, bo te bajki miały bardzo mądrą treść, faktycznie czegoś uczyły i zawsze kończyły się morałem. Ale kiedy byłam mała, to bajki były dla mnie miniaturowym światem z maleńkimi domkami, maleńkimi ludzikami, zwierzątkami i mnóstwem maleńkich drobiazgów. To był prawdziwy miniaturowy świat. I NIGDY nawet do głowy mi nie przyszło, że postaci z takich bajek mogłyby być większe choćby od dłoni! Że mogłyby mieć wymiar dorosłego człowieka. Byłam przekonana, że Miś Uszatek jest maleńki i mieszka w swoim maleńkim domku, z maleńkim łóżeczkiem i stoliczkiem i lampką...
O, takim jak ten:
Lampka, wiadomo - świecić powinna. Dlatego w nocy mój maleńki pokoik wygląda tak:
A na koniec - jak to na koniec - tekst piosenki z "Misia Uszatka" :)
Skoro ja ją śpiewam od kilku dni, to może Wy też się zarazicie :)
"Pora na dobranoc,
bo już księżyc świeci.
Dzieci lubią misie,
misie lubią dzieci."