Wracam po dość długiej przerwie w blogowaniu. Tak, przepracowałam się. Tak, zaniedbałam bloga. I tak - odbuduję go! :)
Dzisiejsza praca, choć nie jest wyjątkowa ani specjalnie efektowna, dla mnie jest wielkim przełomem. Zawsze byłam dość słaba w pracy z fimo, a o ile potrafiłam zrobić podstawowe produkty spożywcze, to każda trudniejsza rzecz była dla mnie nie do przejścia. Dla przypomnienia - moją pierwsza pracą z fimo wykonaną ileś lat temu był świecący tort (bo w sklepie z wrażenia nie spojrzałam na etykietkę i kupiłam modelinę fluorescencyjną zamiast ecru...) :D
Odrobinkę się poduczyłam i zrobiłam maleńki (naprawdę maleńki) kroczek do przodu. Choć nadal nie przepadam za fimo, to nareszcie potrafię zrobić kilka podstawowych ciast, które dla mnie wyglądają całkiem nieźle. Ufff... łatwo nie było...
Wszystkie miniaturki na zdjęciach - książki, łopatka do ciasta i stół, są także mojego wykonania.
A te, i wiele więcej, miniaturowych wypieków, posłużą mi do pewnej scenki, którą przygotowuję na targi Chicago International. To już za miesiąc, więc wracam do przygotowań :)
Dzisiejsza praca, choć nie jest wyjątkowa ani specjalnie efektowna, dla mnie jest wielkim przełomem. Zawsze byłam dość słaba w pracy z fimo, a o ile potrafiłam zrobić podstawowe produkty spożywcze, to każda trudniejsza rzecz była dla mnie nie do przejścia. Dla przypomnienia - moją pierwsza pracą z fimo wykonaną ileś lat temu był świecący tort (bo w sklepie z wrażenia nie spojrzałam na etykietkę i kupiłam modelinę fluorescencyjną zamiast ecru...) :D
Odrobinkę się poduczyłam i zrobiłam maleńki (naprawdę maleńki) kroczek do przodu. Choć nadal nie przepadam za fimo, to nareszcie potrafię zrobić kilka podstawowych ciast, które dla mnie wyglądają całkiem nieźle. Ufff... łatwo nie było...
Wszystkie miniaturki na zdjęciach - książki, łopatka do ciasta i stół, są także mojego wykonania.
A te, i wiele więcej, miniaturowych wypieków, posłużą mi do pewnej scenki, którą przygotowuję na targi Chicago International. To już za miesiąc, więc wracam do przygotowań :)
cudne słodkości :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Słodkości nigdy za wiele (zwłaszcza tych miniaturowych ;)
UsuńŚliczne prace. Aż nabrałam ochoty na zjedzenie czegoś słodkiego :D
OdpowiedzUsuńHa ha :) Ja miałam podobnie podczas robienia tych mini słodkości - miałam ochotę na wszystkie ciasta na raz... ;)
UsuńDorotko! Super, że wróciłaś! Brakowało mi twoich blogowych postów. Ciasta też świetne, no i jestem bardzo ciekawa scenki.
OdpowiedzUsuńCukiernicza chłodnia będzie wkrótce gotowa (pracuję nad półkami) więc na pewno pokażę :)
UsuńHello Dorothy! Wonderful work, my favorite is the white cake with flowers. And... I will never love working with Fimo... :) Hugs.
OdpowiedzUsuńRight, it's so hard to make anything from fimo :/ I prefer making miniature from wood, styrene and metal :) :) Hugs!!
UsuńSuper ciasta!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dziękuję i też pozdrawiam! :)
UsuńAleż apetyczne. Łopatka bardzo realistycznie wygląda. Powodzenia na Targach.
OdpowiedzUsuńA dziękuję bardzo :) Łopatkę wycięłam z metalowej blaszki za pomocą modelarskiego "ucinaka" do metalu, bardzo polecam :)
UsuńDelicious!
OdpowiedzUsuńThank you, Fabiola :) :)
UsuńWszystko piękne jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSo looking forward to seeing your work in Chicago.
OdpowiedzUsuńWow, thank you :) It will be a great pleasure to meet you, Janice :)
Usuń:):):):):)
OdpowiedzUsuń;)
Usuń