Dzisiejszy post będzie nietypowy, bo na temat książek.
Trochę dla urozmaicenia postów, które zawsze są na temat moich prac, co mogłoby się Wam wydawać czasem nudne ;) Poza tym nie byłabym sobą gdybym nie podzieliła się wrażeniami po przeczytaniu książki, której tytuł w oczywisty sposób z domkami się kojarzy. A i moja skłonność do krytyki też znajdzie tu trochę miejsca dla siebie... ;)
Przeczytalam książkę "Domek dla lalek" Davida Hewsona. Choć gatunkowo jest to powieść kryminalna, a znana wszystkim "Miniaturzystka"Jessie Burton mroczną powieścią obyczajową, to trudno mi się powstrzymać przed porównaniem obu książek, z kilku prostych powodów. Akcja obu książek rozgrywa się w Amsterdamie. Treść obu książek wiąże się ze słynnym domkiem dla lalek Petronelli Oortman. A obie książki zostały wydane w tym samym roku ("Domek dla lalek" kilka miesięcy wcześniej od "Miniaturzystki").
Napiszę wprost - "Miniaturzystka" mi się nie podobała. Zgadzam się całkowicie z recenzją opublikowaną na tym blogu (KLIK). Siedemnastowieczny Amsterdam i codzienne życie mieszkańców w tamtych czasach zostały przedstawione rewelacyjnie, i tu wielkie oklaski dla autorki. Ale końcówka była kiepska i bardzo mnie zawiodła. Całość na początku ciekawa, a potem nieprzyjemnie nudna. Gdyby nie tytuł to zapewne nie wzięłabym tej książki do ręki. A gdyby nie wielkie sumy pieniędzy, które zostały wpompowane w promocję książki i (niezrozumiały dla mnie) zachwyt innych miniaturzystek to pewnie nigdy bym się o tej książce nie dowiedziała...
Na dodatek wiem, że nie tylko mnie nie spodobała się ta książka. W prywatnych rozmowach słyszę krytykę, publicznie jednak skrytykowanie tej książki to wielki wstyd. Najwidoczniej każda miniaturzystka powinna "Miniaturzystkę" wielbić tylko ze względu na tytuł...
Za to "Domek dla lalek" nie zawiódł mnie zupełnie. Jako kryminał czytało mi się go bardzo dobrze, zaniedbując niektóre obowiązki domowe ;) Internetowa opinia o tym, że jest to jedna z gorszych (!) powieści Davida Hewsona mobilizuje mnie do zapoznania się z innymi, z którymi jeszcze nie miałam okazji się zapoznać. Choć reklama tej książki była skromniejsza, a w Empikach nie rozstawiano kartonowych domków na jej cześć, to uważam tę pozycję za lepszą i ciekawszą.
Poza tym żadna z tych książek nie jest stricte o miniaturach.
Choć przyznam jeszcze, że tytuł "Domek dla lalek" bardziej pasuje do własnej treści, niż "Miniaturzystka" do swojej. Czy gdyby "Miniaturzystkę" zatytułowano "Nella" to też wzbudzałaby taki zachwyt..?
Pozdrawiam wakacyjnie i mam nadzieję, że moja opinia za bardzo Was nie oburzy :) Pamiętajcie, to tylko moje zdanie :)
Trochę dla urozmaicenia postów, które zawsze są na temat moich prac, co mogłoby się Wam wydawać czasem nudne ;) Poza tym nie byłabym sobą gdybym nie podzieliła się wrażeniami po przeczytaniu książki, której tytuł w oczywisty sposób z domkami się kojarzy. A i moja skłonność do krytyki też znajdzie tu trochę miejsca dla siebie... ;)
Przeczytalam książkę "Domek dla lalek" Davida Hewsona. Choć gatunkowo jest to powieść kryminalna, a znana wszystkim "Miniaturzystka"Jessie Burton mroczną powieścią obyczajową, to trudno mi się powstrzymać przed porównaniem obu książek, z kilku prostych powodów. Akcja obu książek rozgrywa się w Amsterdamie. Treść obu książek wiąże się ze słynnym domkiem dla lalek Petronelli Oortman. A obie książki zostały wydane w tym samym roku ("Domek dla lalek" kilka miesięcy wcześniej od "Miniaturzystki").
Napiszę wprost - "Miniaturzystka" mi się nie podobała. Zgadzam się całkowicie z recenzją opublikowaną na tym blogu (KLIK). Siedemnastowieczny Amsterdam i codzienne życie mieszkańców w tamtych czasach zostały przedstawione rewelacyjnie, i tu wielkie oklaski dla autorki. Ale końcówka była kiepska i bardzo mnie zawiodła. Całość na początku ciekawa, a potem nieprzyjemnie nudna. Gdyby nie tytuł to zapewne nie wzięłabym tej książki do ręki. A gdyby nie wielkie sumy pieniędzy, które zostały wpompowane w promocję książki i (niezrozumiały dla mnie) zachwyt innych miniaturzystek to pewnie nigdy bym się o tej książce nie dowiedziała...
Na dodatek wiem, że nie tylko mnie nie spodobała się ta książka. W prywatnych rozmowach słyszę krytykę, publicznie jednak skrytykowanie tej książki to wielki wstyd. Najwidoczniej każda miniaturzystka powinna "Miniaturzystkę" wielbić tylko ze względu na tytuł...
Za to "Domek dla lalek" nie zawiódł mnie zupełnie. Jako kryminał czytało mi się go bardzo dobrze, zaniedbując niektóre obowiązki domowe ;) Internetowa opinia o tym, że jest to jedna z gorszych (!) powieści Davida Hewsona mobilizuje mnie do zapoznania się z innymi, z którymi jeszcze nie miałam okazji się zapoznać. Choć reklama tej książki była skromniejsza, a w Empikach nie rozstawiano kartonowych domków na jej cześć, to uważam tę pozycję za lepszą i ciekawszą.
Poza tym żadna z tych książek nie jest stricte o miniaturach.
Choć przyznam jeszcze, że tytuł "Domek dla lalek" bardziej pasuje do własnej treści, niż "Miniaturzystka" do swojej. Czy gdyby "Miniaturzystkę" zatytułowano "Nella" to też wzbudzałaby taki zachwyt..?
Pozdrawiam wakacyjnie i mam nadzieję, że moja opinia za bardzo Was nie oburzy :) Pamiętajcie, to tylko moje zdanie :)
Odnośnie Miniaturzystki (której w ogóle nie przeczytałabym gdyby nie fakt, że ją dostałam w prezencie - z wiadomych względów ;) ), to z tym nie-krytykowaniem, to chyba tak do końca nie jest.
OdpowiedzUsuńNa FB często się wypowiadałam na temat tej książki w różnych grupach i nie tylko moja opinia była taka, że sama książka może być, ale że nie jest o miniaturach. Dalej podtrzymuję swoją opinię, że można ją przeczytać, choć jak dla mnie bez specjalnych zachwytów. Osobiście uważam, że nawet opisy życia w tamtych czasach też często się mijają z rzeczywistością i w ogóle zastanawiałam się po co Angielka wzięła się za Holandię skoro mogła umieścić akcję w swoim kraju i przynajmniej nie mijałaby się z rzeczywistością, a jakiś historyczny domek z tamtych czasów pewnie też by się znalazł. ;)
No ale jak wiadomo reklama dźwignią handlu. ;)
Uściski
No nie, a więc nawet opisy mijają się z prawdą? :( To była jedyna rzecz, która mi się podobała :D
UsuńCzytałam, byłą zawiedziona. Książka jest droga, nudna i denerwująca. NIe polecę jej nikomu.
OdpowiedzUsuńA ja czytałam tak wspaniałą recenzję "Miniaturzystki", że zapragnęłam ją przeczytać. A tu takie rzeczy się dowiaduję, hm:/
OdpowiedzUsuńA ja przeczytałam "Miniaturzystkę" z przyjemnością. I z jeszcze większą radością sięgnę po "Domek dla lalek". Dziękuję za książkę Dorotko, kryminały to jeden z ulubionych przeze mnie gatunków literackich.
OdpowiedzUsuń