sobota, 30 listopada 2013

Tutorial - świąteczne drzewka

W tym poście chętnie pokażę Wam jak w łatwy sposób zrobić miniaturowe, świąteczne drzewka, dokładnie takie jak te:

Wykonanie takich drzewek jest bardzo proste i zajmuje dosłownie kilka minut.

Potrzebne nam będą następujące narzędzia:
1. Nożyk
2. Pistolet do kleju

Materiały do zbudowania naszego drzewka:
3. Korona - kulki styropianowe, waciane lub drewniane albo folia do pieczenia, którą gnieciemy na dowolny kształt. Wymiar: 2-4 cm.
4. Pień - kołki drewniane o średnicy kilku milimetrów. Albo stare pędzle/ kredki/ ołówki, cokolwiek. Ucinamy je nożykiem na długość 2-5 cm (nie musimy ucinać równo, później i tak nie będzie widać krawędzi)
5. Donica - zakrętki z butelek/kosmetyków/leków albo cokolwiek mniej więcej tych rozmiarów. Ja użyłam zaślepek od rur, czyli tzw. korków (kupione na dziale instalacji w sklepie budowlanym).


Oraz:
6. Sztuczna trawa (ma postać rozdrobnionej, zielonej gąbki) ze sklepu modelarskiego.
7. Dowolne ozdoby -w okresie przedświątecznym za 2-4 zł w każdym hipermarkecie kupić można całe opakowania drobnych kuleczek albo koralików. Ewentualnie łańcuchy zrobione z małych elementów, które rozcinamy nożykiem.

 

I zabieramy się do roboty:
Najpierw łączymy koronę drzewka z drewnianym pniem.
Następnie koronę drzewka pokrywamy warstwą kleju i obtaczamy w sztucznej trawie. Nie musi być zbyt dokładnie, wszelkie niedoskonałości zasłonimy ozdobami.


Kiedy sztuczna trawa się przyklei a klej na drzewku wyschnie - smarujemy klejem poszczególne koraliki i przyklejamy do drzewka:


Na koniec ozdobione drzewko przyklejamy do naszej doniczki i gotowe :)


A tak prezentują się moje świąteczne drzewka:


Dekupażowa ramka z motywem choinek to moja praca z ostatniego spotkania Twórczych Małopolanek :)

piątek, 29 listopada 2013

Własny domek - gotowa fasada

Mój domek dla lalek jest już z zewnątrz gotowy  :)
Ściany i dach zostały pomalowane i polakierowane. Jak już wspominałam wcześniej stolarka okienna i drzwiowa zaplanowana była w kolorze białym - wszystkie te elementy zostały więc także pomalowane i zabezpieczone przed wodą, a w końcu zamontowane. Dodatkowo zrobiłam z drewna okiennice, które bardzo pasują do mojego stylowego domku :)



Co jeszcze? Drzwi, które też zrobiłam samodzielnie, na zdjęciu wydają się być zamontowane zbyt wysoko. To dlatego, że w planach mam jeszcze zbudowanie werandy - takiej z drewnianą podłogą z desek, z zadaszeniem, białymi kolumnami i barierką. Za werandę właśnie się zabieram, więc do końca tygodnia na pewno będzie gotowa :)

 

A tutaj szczegół dachu. Chciałam, żeby było ozdobnie, ale nie za bardzo. Oto mój pomysł:


Co prawda fasada domku jest gotowa, ale to jeszcze nie koniec! Wkrótce pokażę Wam efekt końcowy z wykonaną werandą :)

środa, 27 listopada 2013

Własny domek - dach

Budowa mojego domku dla lalek prężnie posuwa się do przodu :)
Wreszcie nadszedł moment na wykończenie dachu! Oczywiście chciałam, żeby dach wyglądał realistycznie, więc zdecydowałam się na pokrycie go dachówkami.
Kupno gotowych dachówek w skali 1:12 nie wchodziło w grę - musiałabym wydać na nie kilkaset złotych, poza tym zależało mi na dachówkach typu karpiówka (czyli  zaokrąglonych), a nie zwykłych prostokątnych kawałkach drewna. Postanowiłam więc sama zrobić swoje dachówki w takim rozmiarze, ilości i kształcie jakie mnie zadowalają.
Na potrzeby mojego domku wycięłam więc ok. 700 sztuk dachówek z .... grubej, kartonowej teczki na dokumenty! :) Ha!
A potem było już tylko układanie, układnie i układanie...




I malowanie. Postanowiłam mieć ciemnoszary, nierównomiernie pomalowany dach, więc zabrałam się za nakładanie kolejnych warstw farby:


A na koniec mała niespodzianka :) Na poniższym zdjęciu widać mój domek od strony wewnętrznej. Dzięki mojemu mężowi domek będzie oświetlony! A tak wygląda instalacja w stanie surowym:


Koszt wszystkich elementów do instalacji elektrycznej mojego domku jest niższy od gotowych elementów dla tej skali. Instalację będą zasilać baterie paluszki, a żarówkami będą maleńkie ledowe diody. Muszę jeszcze "tylko" zrobić z czegoś lampy...
Wg planu na każdym pietrze będą po dwie lampy, a każde z pięter będzie mieć osobny włącznik. Włączniki (te przyklejone pod dachem) będą zasłonięte, bo znajdą się nad sufitem piętra, czyli w małym, kilkucentymetrowym stryszku. Instalacja została próbnie sprawdzona i zatwierdzona. A dopóki podłogi i sufity nie zostaną ukończone, instalacja zostanie na razie bez żarówek.

wtorek, 26 listopada 2013

Własny domek - ściany

Bardzo się cieszę, że podoba Wam się mój niskobudżetowy projekt budowy domku dla lalek :)
Zmiany o których pisałam ostatnio - poszerzenie i powiększenie domku - tak naprawdę trwały przez kilka dni. Chyba zawsze najtrudniej jest z koncepcją, bo później trzeba się już "tylko" trzymać wyznaczonych celów i planu :)
Zewnętrzne ściany mojego domku obiłam cieniutkimi deseczkami (10mm szerokości), po to by dodatkowo wzmocnić same ściany, ale też po to by uzyskać wygląd drewnianego domku z prawdziwych desek.


Narożami się specjalnie nie przejmowałam bo mam zamiar zasłonić te miejsca.


Listewkami wzmocniłam także dach. Bardzo zależało mi stworzeniu okapu, czyli, aby dach "wychodził" poza obrys domku.

Nad kolorem i stylem mojego domku nie musiałam się długo zastanawiać. Domek będzie stał w naszym salonie, w którym dominuje styl skandynawski (niebieskie ściany, białe meble i listwy), więc domek jak najbardziej ma do tego pokoju pasować. Będzie niebieski z białymi drzwiami i okiennicami.

Tak więc kilka razy pomalowałam domek ciemnoniebieską farbą:



Wiem, mój domek na razie nie robi większego wrażenia. Nadal wydaje Wam się mały i nieciekawy?
Obiecuję, że już niedługo nabierze charakteru :)
A teraz kolej na dach...

poniedziałek, 25 listopada 2013

Własny domek - początki

Od dawna marzyłam o własnym domku dla lalek. Z drewnianymi podłogami, tapetami na ścianach, białymi okiennicami i kompletnym wyposażeniem: mebelkami, firankami i wszelkimi dodatkami...
Gotowe, kolekcjonerskie domki są dla mnie zdecydowanie za drogie. Zdecydowałam się na samodzielne wykonanie domku, ale od dawna szukałam odpowiednio trwałych materiałów, dzięki którym mój domek byłby stabilny i wytrzymały przez lata.
W zeszłym tygodniu skorzystałam z promocyjnej oferty sklepu Netto i za niecałe 30zł stałam się właścicielką małego, wąskiego domku, bez okien i drzwi, w skali mniej więcej 1:24.
Dla mnie domek ten jak najbardziej miał potencjał. Postanowiłam wykorzystać jego drewnianą konstrukcję i zrobić generalny remont. Oczyma wyobraźni widziałam jak ten mały, nieciekawy domek będzie wyglądać po kilku tygodniach pracy :)
Spójrzcie na zdjęcia. Tak domek wyglądał w momencie zakupu:


Jego wymiary to: 35 cm szerokości, 45 cm wysokości i tylko 12 cm głębokości. Domek miał 3 niskie pięterka o wysokości około 10 cm i poddasze.
Ja zdecydowałam się na usunięcie dwóch kondygnacji i oczywiście na wycięciu otworów okiennych:



Dzięki temu uzyskałam odpowiednią wysokość pięter dla skali 1:12 i jaśniejsze pokoje.

Kolejnym etapem było poszerzenie  mojego domku. 12 cm to było zdecydowanie za mało na ilość mebli, jakie chciałam umieścić we wnętrzach. Wykorzystałam więc wcześniej wycięte deski, dodałam kilka kolejnych i powiększyłam domek o całe 10 cm:


Teraz domek jest idealny. Na parterze z łatwością zmieści się kuchnia z jadalnią, a na piętrze zrobię łazienkę i niewielki salonik (w miejscu gdzie wycięłam w dachu otwory okienne).
Najtrudniejsza robota jest już za mną :) Teraz nadszedł czas na wykończenie i pomalowanie ścian zewnętrznych... a trzeba się śpieszyć, bo do Świąt domek ma być gotowy! :)

środa, 20 listopada 2013

Miniaturki w biżuterii

Dziś pokażę Wam miniaturki z innej trochę strony.
Biżuterię z elementami miniaturek tworzę już od długiego czasu, postanowiłam więc poświęcić temu tematowi więcej miejsca i pokazać choć część zdjęć moich 'wyrobów'.

Miniaturowe czajniczki i filiżanki użyłam do zrobienia kolczyków wiszących. Uwielbiam motyw kropek, więc nie wahałam się ani chwili i każdy z zestaw został odpowiednio pomalowany :) A to moje ulubione zdjęcie:


Zestawów jest kilka, każdy w innym kolorze.


Maleńkie tabliczki czekolady i niewielkie szklane koraliki typu cracle postanowiłam połączyć przy wykonaniu kolejnych wiszących kolczyków. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie dodała ślicznej, czerwonej kokardki :)


Wyglądają bardzo świątecznie, prawda? :)


A teraz coś większego, choć nadal w tematyce świątecznej - breloczek z  pierniczkiem. Tu także dodałam czerwoną kokardkę, oraz maleńką zawieszkę z wygrawerowanym napisem "made with love". Zobaczcie:




Następnie znów kolczyki wiszące. Tym razem z maleńkimi, ręcznie zrobionymi croissantami i moimi ulubionymi, szlifowanymi koralikami w kolorze turkusowym. Cóż mogę powiedzieć? Są śliczne :)



Na koniec pierścionek. Ekstrawagancki, choć dość prosty i właściwie bez ozdób. Nie jestem zwolenniczką pierścionków, ale od dzisiaj to się zmieni - to maleństwo aż się prosi, by włożyć je na palec :)
Dla kogo mała czarna? ;)


Jeśli spodobał się Wam któryś z zestawów - piszcie na maila ladyfanaberia@gazeta.pl  albo na FB.

piątek, 15 listopada 2013

Świątecznie

Jeśli wydaje Wam się, że świąteczne reklamy w telewizji początkiem listopada to lekka przesada...
Jeśli uważacie, że czekoladowe Mikołaje w hipermarketach ustawiono na półkach zbyt szybko...
Jeśli w końcu myślicie, że jeszcze za wcześnie na świąteczne światełka, zdobiące galerie handlowe...
To powiem Wam, że GRUBO SIĘ MYLICIE :)
Tylko osoby zajmujące się rękodziełem zdają sobie sprawę z tego, jak żmudne są świąteczne przygotowania. Szydełkowej serwety nie da się zrobić w jeden wieczór - to nie to samo, co pójście do chińskiego centrum i kupienie byle badziewia w 5 minut. Na każdy rządek, oczko i słupek trzeba zapracować, a to trwa! Haftowany obrus, frywolitkowy aniołek, dekupażowe bombki na choinkę... na wszystko potrzeba wiele czasu i cierpliwości.
Zdarzało się, że świąteczne kartki zaczęłam robić w październiku, żeby się w ogóle wyrobić; na serwety, te duże i małe, potrzebowałam ponad miesiąc. Jeśli człowiek siedzi i przez kilka miesięcy dłubie świąteczne ozdoby, to naprawdę potrzebuje jakiegoś doładowania. Dla mnie wsparciem i takim doładowaniem jest oglądanie świątecznych wystaw. W listopadzie. W październiku. Nawet we wrześniu. A co!
Inni kupują kartki, serwety i ozdoby. Najlepiej przez internet, bez opuszczania domu i facebooka. Bez przygotowań, bez łażenia, bez kiwnięcia palcem. Czekają aż mamusia/żona/reszta rodziny wszystko przygotuje. Chcą przejść przez święta szybko i bezboleśnie. I wiecznie narzekają. Na reklamy, na Mikołaje, na świąteczny nastrój. Że za szybko, za dużo i za kolorowo. Niesamowite - zawsze Ci, którzy najmniej robią, najwięcej narzekają!

Niniejszym otwieram sezon świąteczny w moim Miniaturowym Świecie! Do Świąt zostało mało czasu. Mam nadzieję, że zrealizuję choć część świątecznego planu. Ma być kreatywnie i kolorowo :)
Na początek - świąteczna podpórka (czyli tzw. Xmas bookend)


W bookendzie postanowiłam wykorzystać świąteczne drzewka mojego autorstwa (postaram się wkrótce zamieścić mały tutorial):


Ośnieżony domek dla ptaków i drzwi wejściowe z wieńcem:


Do tego aniołki i drewniane sanki:


A na wycieraczce świąteczna poczta:


Najdłużej zajęło mi wyprodukowanie śniegu na moim bookendzie, ale udało się i efekt wreszcie mnie zadowala :)


Mam nadzieję, że podpórka Wam się spodoba. Zabiorę ją na jutrzejsze spotkanie Twórczych Małopolanek :)

Wyróżnienie

Niedawno mój fanaberyjny blog został nominowany do Liebster Blog Award przez Czudo. Za wyróżnienie serdecznie dziękuję :)
Zgodnie z zasadami mam odpowiedzieć na 11 pytań i wskazać kolejne 11 blogów, które chciałabym wyróżnić. W związku z tym, że już kiedyś zostałam wyróżniona taką nominacją (na moim poprzednim blogu) to nie będę kolejny raz wyznaczać nominacji, aczkolwiek na pytania zadane przez Czudo chętnie odpowiem:

1. Co Cię najbardziej motywuje, gdy nie masz zapału do pracy? Pomysły innych miniaturzystek i rękodzielniczek. Uwielbiam przeglądać krajowe i zagraniczne blogi, w ten sposób zawsze znajduję inspirację.
2. Jak najchętniej spędzasz czas wolny? Z mężem i naszym psem Nicponiem.
3. W jakich okolicznościach najczęściej pojawia się u Ciebie wena? Och, w okolicznościach zupełnie przypadkowych. W czasie sprzątania, na zakupach… czas i miejsce nie ma znaczenia, pomysły rodzą się cały czas!
4. Co najskuteczniej poprawia Ci humor? Znajdowanie nowych przydasi. Przeglądanie przydasi, które już zgromadziłam. Układanie i segregowanie kolejnych przydasi.
No i oczywiście prezenty – tak podpowiada mój mąż.
5. Jakie masz pasje? Rękodzieło każdego typu i wszelkich technik. Kolekcja (już 707 sztuk) guzików dziecięcych, domki dla lalek i filmy animowane (uwielbiam czeską bajkę "Sąsiedzi"!).
6. Jeśli posiadasz swój warsztat lub pracownię - jak ona wygląda, jak jest zorganizowana? Zawsze marzyłam o własnym craftroomie, przez lata planowałam jak będzie wyglądać moja przyszła pracownia, gromadziłam nawet przykładowe zdjęcia, znalezione w internecie i ciągle marzyłam… Skończyło się na maleńkim biureczku z Ikei, upchniętym w sypialni. Ot, cały mój warsztat :)
7. Lubisz planować, czy należysz do ludzi żyjących spontanicznie - z dnia na dzień? Planowanie to moje drugie imię. Może niekoniecznie lubię, ale zawsze wszystko planuję. Nadmiernie i nadgorliwie, czasem do przesady.
8. Co nakłoniło Cię do założenia bloga? Ten blog jest moim drugim blogiem i zarazem kontynuacją pierwszego, założonego w 2008r. Chciałam podzielić się moją twórczością, pokazać rzeczy, które robię i znaleźć ludzi z podobnymi zainteresowaniami. A poza tym uważam, że lepiej jest mieć uporządkowane posty w internecie niż chaotyczny i niechronoligiczny zbiór zdjęć porozrzucanych po pendrivach i dyskach.
9. Czy zapisujesz swoje pomysły, czy dokładnie je zapamiętujesz? Nigdy nie zapisuję swoich pomysłów, choć wiem, że powinnam. Zazwyczaj zapamiętuję.
10. Czy jest osoba, która recenzuje Twoje prace (lub inne materiały) zanim ujrzą blogowe "światło dzienne"? Jeśli tak, to kto i dlaczego właśnie ona? Jedyną taką osobą jest mój mąż. Bo zawsze podoba mu się wszystko co zrobię :)
11. Jak wyobrażasz sobie swoje wymarzone wakacje? Gdzie byś je spędziła i dlaczego tam? W jakimś ciepłym kraju, bo nienawidzę zimna. I najlepiej żeby można było stamtąd przywieźć muszelki, kamyki, patyczki, trawki, gałązki, nasionka i mnóstwo innych przydasi... 

środa, 13 listopada 2013

Bookend Hello Kitty

Na ten iście szatański pomysł wykonania podpórki z motywem Hello Kitty wpadłam ostatnio, przeglądając pudła, pudełeczka i skrzynki z wszelkimi przydasiowymi rupieciami. Okazało się, że oprócz naklejek z Hello Kitty mam również guziki, karteczki, etykietki i inne niezbędne materiały w słodkim, różowym stylu i nie pozostaje mi nic innego jak zabrać się do pracy.
Mój bookend (w skali 1:12) wygląda tak:


Na ścianę przeznaczyłam część naklejek, a na półeczce postawiłam figurkę i guziki Hello Kitty:


Przed łóżeczkiem postawiłam skrzynię z zabawkami. Skrzynię, czyli niespodziankowe pudełeczko z jajka Hello Kitty. Do środka wrzuciłam pozostałe rzeczy z tym samym motywem:


I jeszcze "wielka" poducha Hello Kitty - do siedzenia, przytulania, albo na ozdobę:


W łóżeczku jest już cały komplet pościeli. Materacyk przykryty oczywiście różowym prześcieradłem, kołderka z podusią w kwiatowym wzorze i do tego dwa, także różowe, polarowe kocyki, w razie gdyby miało się ochłodzić:


I w ten właśnie sposób pozbyłam się wielu niepotrzebnym akcesoriów z Hello Kitty.
Stałam się za to posiadaczką maleńkiego, różowego pokoiku...

wtorek, 12 listopada 2013

Wygrana!

Kochani Obserwatorzy, Komentatorzy i Miniaturzyści - dziękuję Wam za kolejne porcje sympatycznych opinii i miłych słów. To właśnie Wy motywujecie mnie do dalszej pracy i to dzięki Waszym wzmożonym odwiedzinom pomysły na miniaturki przychodzą o wiele szybciej. I nadal jest ich coraz więcej! :)

Kilka dni temu bardzo mi się poszczęściło i spotkała mnie przemiła niespodzianka - na blogu Genevieve w organizowanym przez nią giveawayu (czyli tzw. rozdawajce) zostałam wylosowana jako pierwsza i tym samym wygrałam główną nagrodę, która już niedługo dotrze do mnie pocztą :) A ma wyglądać tak:


To moja pierwsza w życiu taka wygrana :) Nareszcie mi się pofarciło :)

A może ja też zorganizowałabym u siebie jakąś rozdawajkę...? Hmm? To mógłby być dobry pomysł... :)

środa, 6 listopada 2013

Bookend jesienny

Wszystko zaczęło się od drzwi.

Jakiś czas temu postanowiłam zrobić miniaturkę drzwi wejściowych do naszego mieszkania. Tak właściwie to bez konkretnego powodu, po prostu chciałam spróbować zrobić drzwi w skali 1:12. I udało mi się - zrobiłam je z drewna, które odpowiednio przycięłam, później zeszlifowałam i pomalowałam kilka razy ciemną bejcą.
Moje małe drzwi długo stały na biurku i niecierpliwie czekały na pomysł - były bardzo ciekawe jakie będzie ich przeznaczenie. A ja, raz częściej, raz rzadziej, zerkałam na nie, próbując je gdzieś "umiejscowić", znaleźć dla nich odpowiednie otoczenie, które będzie ich ozdobą i które jednocześnie podkreśli ich elegancki wygląd.
W końcu mi się to udało, wykorzystałam kilka maleńkich drobiazgów i zrobiłam podpórkę do książek, idealną na półkę w chłodne, jesienne dni:


A teraz po kolei - DRZWI - na szczęście zachowałam zdjęcia początkowych etapów ich powstawania:


Obok gotowych, zamontowanych już drzwi, postanowiłam umieścić pęk kluczy i domek dla ptaków:
 

A oto różane drzewko, w wielkiej donicy z kokardą:

 
A z drugiej strony pnączopodobna roślina (z prawdziwych gałązek):
 

Zrobiłam też miniaturowy, czarny parasol i wycieraczkę (z gumy i drewna).
A buciki, na czas sesji fotograficznej, pożyczyłam od mojej lalki Poli.


Do tego jesienny bukiet w zniszczonej donicy:

 
A na kostce brukowej troszkę trawy, kamyków i kilka nieuprzątniętych liści (tych opisanych tutaj):


Tak właśnie prezentuje się moja podpórka :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...